Chiny są państwem, które ma najwięcej na świecie specjalistów od sztucznej inteligencji i najlepiej rozwinęło przepisy dotyczące korzystania z niej. W Chinach najlepiej widać, że głosy rozmaitych ekspertów, mówiących że AI nie może podlegać regulacjom, nie mają podstaw– uważa Igor Szpotakowski, polski naukowiec wizytujący Peking University. Szpotakowski został zaproszony przez prestiżową Yanching Academy, działającą w ramach Peking University, do podzielenia się swoją wiedzą z dziedziny prawa i regulacji sztucznej inteligencji. (skrót wywiadu wideo, którego Igor Szpotakowski udzielił CMG w Pekinie)
Czy w dzisiejszym świecie możemy uciec od sztucznej inteligencji? Możliwy jest świat bez niej?
Wyobrażając sobie świat bez sztucznej inteligencji problemem byłoby to, że stracilibyśmy większość naszych nawyków, które wyrobiliśmy albo wszystko zajmowałoby znacznie więcej czasu. Zamawiając jedzenie, korzystamy z konkretnej aplikacji, czy jak chcemy kupić jakieś rzeczy online, to jest to obsługiwane przez algorytmy rekomendacji, są automatyczne kasy w sklepach, wolny czas spędzamy oglądając seriale, czytamy książki jako e-booki. Trudno jest od tego wszystkiego uciec. Jest bardzo dużo tych technologii, których nawet nie widzimy na codzień, czat-boty itp.
Pewnie sobie nawet nie uświadamiamy, które elementy naszego życia istnieją dzięki sztucznej inteligencji?
Tak, a zdecydowanie ułatwiają one nasze życie. Świetnie widać to w Chinach, patrząc ile rzeczy można zrobić np. w Wechacie, w mini programach wewnątrz tej aplikacji. Można kupić bilety, nie trzeba stać w kolejce do kasy, np. do jakiejś atrakcji turystycznej. Bez takich algorytmów, bez sztucznej inteligencji byłoby to zdecydowanie trudniejsze.
Oczywiście, potrzebujemy kontroli sztucznej inteligencji, ale raczej nie zakazania jej, ponieważ ma ona wpływ na tak wiele sektorów gospodarki, że wydaje mi się w tym momencie niemożliwe odejście od niej. To generowałoby zbyt wielkie koszty i zmieniłoby bardzo nasze nawyki.
Kontrola sztucznej inteligencji to coś, czym Pan się zajmuje...
Chiny są najlepszym miejscem, żeby rozmawiać o kontroli sztucznej inteligencji, ponieważ jeśli chodzi o regulacje, oni zaczęli bardzo wcześnie w skali świata, można powiedzieć, że są pionierami w dziedzinie prawa regulującego tę technologię.
W Chinach te regulacje wprowadza się na poziomie administracyjnym konkretnego urzędu, który wydaje regulacje. To sprawia, że znacznie mniejsza jest skala i łatwiej jest tę dziedzinę kontolować. Łatwiej też jest te dokumenty zmieniać w razie potrzeby.
Może być tak, że to świat albo Europa będą się uczyć od Chin jak się to robi? Jak się reguluje AI?
Parlamentarzyści Unii Europejskiej uważają, że unijny akt dotyczący AI ma sprawić, że to Chiny przejmą regulacje unijne, tak jak to było z ochroną danych osobowych. Ja jednak uważam, że rozwiązania chińskie, z perspektywy naukowca, z perspektywy technicznej, są lepsze.
Pracuje Pan w tej chwili, jako wizytujący naukowiec, na Uniwersytecie Pekińskim. To miejsce, na którym te rozmaite regulacje powstają, są te wybitne umysły, które się tym zajmują...
Uniwersytet Pekiński jest jedną z wiodących placówek w tej dziedzinie, są tu wybitni specjaliści, jeśli chodzi o sztuczną inteligencję. W ogóle teraz w Chinach, w skali świata, jest najwięcej specjalistów od sztucznej inteligencji. Oczywiście w Chinach jest inny kontekst kulturowy, jest inny system polityczny i to jest bardzo ważne, ponieważ nie da się przenieść pewnych rozwiązań 1 do 1. Ale sama świadomość, że da się tak kontrolować te wielkie przedsiębiorstwa, które się tym zajmują, tak jak robią to Chiny w tym momencie, dzięki regulacjom i wcale to nie zatrzymuje innowacji, powoduje, że pewne argumenty naszych przedsiębiorstw informatycznych, tego lobby, które jest przeciwne regulacjom, okazują się nieprawdziwe.