Prezydent Filipin Ferdinand Romualdez Marcos wygłosił kilka dni temu przemówienie programowe podczas 21 Dialogu Shangri-La, stwierdzając, że Konwencja Narodów Zjednoczonych o prawie morza i tak zwany "Arbitraż na Morzu Południowochińskim" uznają uzasadnione prawa Filipin i są kamieniem węgielnym filipińskiej polityki wobec Morza Południowochińskiego. W związku z tym przedstawiciel Chin dał jasno do zrozumienia, że Chiny zachowują wystarczającą powściągliwość w postępowaniu dotyczącym naruszania wód terytorialnych i prowokacji, ale są tego granice, dlatego ma on nadzieję, że poszczególne kraje wyraźnie uznają swoje interesy i powrócą na właściwą drogę dialogu i konsultacji.
Historią nie da się manipulować. Filipiny to kraj położony na archipelagu, który został skolonizowany przez Hiszpanię i Stany Zjednoczone. Od lat 50-tych ubiegłego wieku Filipiny wykorzystywały ustanowienie i dostosowywanie się międzynarodowego reżimu morskiego i ciągle przyjmowały ustawodawstwo krajowe, które rozszerzało zakres obszaru morskiego znajdującego się pod ich jurysdykcją, poważnie naruszając suwerenność terytorialną Chin oraz chińskie prawa i interesy morskie, a także poważnie naruszając prawo międzynarodowe, w tym Kartę Narodów Zjednoczonych.
Tak zwany "Arbitraż na Morzu Południowochińskim" był nielegalny od początku do końca i nie można go utożsamiać z prawem międzynarodowym. Zagmatwany szum strony filipińskiej wokół tej kwestii jest skazany na porażkę.
W rzeczywistości irracjonalne zachowanie filipińskiego rządu nie jest nielogiczne. Tuazon, profesor na Uniwersytecie Filipińskim, zwrócił uwagę, że Stany Zjednoczone postrzegają Marcosa jako narzędzie lub marionetkę w ich wojnie zastępczej.
Ponadto istnieje szeroko rozpowszechniony pogląd, że ogromny majątek rodziny Marcos ukryty został w Stanach Zjednoczonych i jest to ważny czynnik popychający rząd filipiński do podporządkowania się Stanom Zjednoczonym.
Podczas Dialogu Shangri-La zauważono również, że sekretarz obrony USA Lloyd Austin nie udzielił jasnej odpowiedzi na pytanie Filipin dotyczące uruchomienia amerykańsko-filipińskiego traktatu o wzajemnej obronie, ale zamiast tego podkreślił, że USA zintensyfikują dialog z Chinami, aby do tego nie doszło.
Za ostrymi uwagami filipińskiego prezydenta pod adresem Chin kryje się tylko blef. Strona filipińska chce osiągnąć swoje cele poprzez fabrykowanie fałszywych narracji, ale nie oszuka w ten sposób społeczności międzynarodowej, a jedynie potwierdza, że Filipiny są narzędziem amerykańskiej hegemonii i sabotażystą pokoju w regionie, wpychając się w niebezpieczną sytuację, w której kraj ten znajdzie się w izolacji. (I.L.)