"Jestem Chińczykiem, ale mieszkam w Japonii już 15 lat. Obecnie studiuję w Nagano a naukę kończę w kwietniu następnego roku. Jestem w grupie chińskich studentów, którzy interesują się piłką nożną. Często na ten temat rozmawiamy".
25 września Evergrande oraz Reysol grały półfinał Azjatyckiej Ligii Mistrzów i postanowiłem pójść na mecz by dopingować drużynę z mojego kraju.
Podczas meczu miałem zajęcia, które kończyły się o 17:00. Mój uniwersytet znajduje się 300 km od Kashiwy. Podróż zajmuje ponad 3 godziny. Nie miałem, więc czasu, aby przyjechać na to spotkanie punktualnie. Dlatego z kolegami poprosiłem nauczyciela o zgodę na opuszczenie zajęć. Wszystko było w porządku.
Ale był jeszcze inny problem – bilety. Wszystkie, dla obcych kibiców były już wyprzedane. Poprosiłem o pomoc kolegów z Unii Studentów w Tokio. Na szczęście zostało im jeszcze 10 biletów.
Zdecydowaliśmy się pojechać do Kashiwy samochodem, żeby zaoszczędzić pieniądze. Jednak na drodze były korki, więc jechaliśmy bardzo wolno, a mecz się już zaczął. Dzięki smartfonom dowiedzieliśmy się, że po pierwszej połowie Evergrande przegrywa 0:1. Bardzo się, więc denerwowaliśmy.