Premier Japonii Fumio Kishida przeprowadził niedawno rozmowy z odwiedzającym Japonię, sekretarzem generalnym NATO Jensem Stoltenbergiem. We wspólnym oświadczeniu obie strony starały się wyolbrzymiać tzw. "zagrożenie militarne" ze strony Chin. Kishida powiedział, że Japonia rozważy regularne uczestnictwo w posiedzeniach Rady Północnoatlantyckiej NATO i weźmie udział we współpracy obronnej NATO w regionie Azji i Pacyfiku. Potwierdza to opinię społeczności międzynarodowej mówiącej o tym, że w celu realizacji własnych egoistycznych interesów, pewne siły w Japonii nawiązując współpracę z siłami zewnętrznymi wprowadzają ryzyko konfliktu i konfrontacji w regionie Azji i Pacyfiku.
Kierowane przez Stany Zjednoczone NATO, nieustannie rozszerza swoje macki w regionie Azji i Pacyfiku, próbując stworzyć "azjatycko-pacyficzną wersję NATO". Japonia jest kluczowym partnerem w tych działaniach NATO. Współpraca tych dwóch stron, nie wynika tylko z tego, że Japonia jest zagorzałym zwolennikiem Stanów Zjednoczonych w regionie Azji i Pacyfiku i popiera tak zwaną amerykańską "strategię Indo-Pacyfiku", ale dzieje się tak również dlatego, że Japonia ma ambicje powrotu na pozycję potęgi militarnej, a NATO i Japonia mają potrzebę wspierania siebie nawzajem w dziedzinie obronnej.
Seria kolejnych działań Japonii wydaje się podążać za trendem Stanów Zjednoczonych i NATO, ale w rzeczywistości Japonia realizuje własne plany polityczne. Na tle coraz bardziej konserwatywnej japońskiej sceny politycznej, stosunkowo racjonalna i pragmatyczna polityka wobec Chin stopniowo zanika, a Japonia staje się jednym z krajów azjatyckich, która najbardziej nagłaśnia "zagrożenie ze strony Chin".
Skrajnie prawicowe siły w Japonii czekają na okazję, by "coś się stało". Innymi słowy, starają się jak najgłośniej wywoływać incydenty i pchają region Azji i Pacyfiku w kierunku "czegoś", mając nadzieję na ponowne ziszczenie się starego marzenia o militaryzmie. Ale XXI wiek, to nie jest era, w której Japonia najeżdża na swoich sąsiadów siłą. Jeśli japońscy politycy w dalszym ciągu będą dążyć do „zwabienie stada wilków do domu” wywoła to ogromne problemy w regionie Azji i Pacyfiku, który „stanie na klifie nad przepaścią”.