Wystarczy półtora godzinna podróż samochodem na wschód od Szanghaju, by zamiast wysokich drapaczy chmur i czteropasmowych zakorkowanych arterii wpaść w sielski krajobraz pól poprzecinanych wodnymi kanałami. W takim otoczeniu, położone jest Zhouzhuang, jedno z najbardziej znanych wśród Chińczyków miast na wodzie.
Turyści z Zachodu, których o dziwo niezbyt wielu przechadza się nad kanałami miasteczka, z miejsca Zhouzhuang nazwali – "Wenecją Wschodu". Miasto otoczone licznymi rzekami powstało ponad 900 lat temu na przecięciu szlaków transportowych. Mieszkańcy szybko zaczęli się bogacić na handlu porcelaną i jedwabiem, co potwierdzają do dzisiaj zachowane w dobrym stanie ogromne rezydencje bogatych patrycjuszy.
Miasteczko poprzecinane jest siecią kanałów, nad którymi przerzucono 14 urokliwych kamiennych mostów. Przechadzając się wąziutkimi uliczkami, mijamy charakterystyczne dla tego regionu białe domy, pokryte czarnymi chińskimi dachami z okienkami ozdabianymi muszelkami lub bambusową plecionką. Niektóry domy pamiętają czasy dynastii Song (960-1279), ale zdecydowana większość pochodzi z późniejszych okresów. Krajobraz Zhouzhuang dopełniają gałęzie drzew opadające na wodę, po której leniwie płyną łódki, ze stojącymi na ich końcu wioślarzami - a raczej wioślarkami, gdyż zdecydowana większość chińskich "gondolierów" stanowią kobiety - śpiewającymi nastrojowe pieśni. Nie dziwi, więc, że tak urokliwe miejsce od wieków było natchnieniem dla chińskich poetów i malarzy.
Zhouzhuang to wielki skansen, za wejście do którego niestety trzeba sporo zapłacić. Warto jednak wydać 100 RMB, bo mimo wszystko w tym skansenie kwitnie życie. W domach mieszczą się muzea, ale również warsztaty artystyczno - rzemieślnicze, gdzie przy odrobinie szczęścia można zobaczyć, przy pracy, operujących starymi technikami, tkaczki, koronczarki, garncarzy, czy malarzy. Uliczki po brzegi wypełnione są różnego rodzaju kramikami, sklepikami, gdzie oczywiście królują "przemysłowe" pamiątki, które kupić można na każdym rogu chińskich miast, niemniej jednak znaleźć można również sprzedawców miejscowego rękodzieła, plecionek z bambusa, bucików dla dzieci z głową tygrysa lub miejscowej ceramiki.
W okolicach Zhouzhuang słynących z żyznej ziemi oraz bogactwa wód nigdy nie brakowało żywności i od starożytności rozwijała się tutaj bogata kultura kulinarna. Tak więc po trudach zwiedzania, koniecznie należy skosztować w tutejszych restauracjach miejscowych potraw, takich jak okonia w roślinach rzecznych, czy miejscowych ślimaków lub krewetek. Jednak najbardziej znaną strawą miasteczka i okolic jest golonka Wansan, przygotowywana przez dobę, przez marynowanie i gotowanie jej w różnego rodzaju ziołowych wywarach. Mięso jest delikatne, nietłuste, słodko-słone, przesiąknięte różnymi smakami.
Po sytym obiedzie można odpocząć nad brzegami kanałów w tutejszych herbaciarniach, pijąc "herbatkę babuni". Herbatka ta, a raczej sposób jej przygotowania i ceremoniał picia, jest bardzo charakterystyczny dla Zhouzhuang. Mieszkańcy miasta są wymagający jeśli chodzi o przygotowanie tego naparu. Zestaw do parzenia herbaty musi być stary, ceramiczny, a płyn ma być podgrzewany drzewem herbacianym lub bambusem. Do filiżanki lub czajniczka wrzuca się liście herbaty i zalewa niewielką ilością gorącej wody. Dopiero po odczekaniu kilku minut wlewana zostaje reszta wrzątku. Aby można było powiedzieć, że pije się "babciną herbatkę", pomiędzy łykami koniecznie należy przeżuwać nasiona melona, gotowany bób lub fasolę, kandyzowane owoce, czy spożywać miejscowe ciasta. (Autor: Grzegorz Gołojuch)