Do kaczki podaje się specjalne dodatki. Są to: pokrojone w drobne paski por i ogórek, ciemny, lekko zagęszczony sos o śliwkowej nucie, i małe naleśniki - cienkie jak papier. Cała sztuka konsumowania, i jednocześnie niezła zabawa, polega na tym, że naleśnik kładzie się na talerzu, a następnie nakłada nań kilka wybranych kawałków kaczki zanurzonej uprzednio w ciemnym sosie i przykrywa je paskami ogórka oraz pora, które również wcześniej macza się w sosie. Potem to wszystko należy owinąć zgrabnie naleśnikiem i złożyć jego boki, tak, aby zawartość nie wypadła nam w trakcie jedzenia.
Prawidłowo powinno się to wszystko robić nie rękoma a wyłącznie pałeczkami. Trzeba umieć się nimi posługiwać w sposób prawie perfekcyjny, co nie każdy potrafi. Jednak obsługa restauracji serwujących to danie jest bardzo wyrozumiała dla zagranicznych gości i często proponuje nóż i widelec, ale „Kaczka po pekińsku" konsumowana w ten sposób traci cały swój urok. Dlatego radzę przed przyjazdem do Chin poćwiczyć trochę jedzenie pałeczkami. Kilka godzin treningu, a potem wszystko idzie już jak z płatka i sami jesteśmy zdziwieni, że to takie proste.