5 kwietnia w pekińskim klubie Tango wystąpił polsko-ukraiński zespół Dagadana. Koncert zorganizowano w ramach międzynarodowego festiwalu „Sound of the Xity 2014" (Dagadana wystąpiła również na jego otwarciu). Kwietniowe koncerty nie były pierwszymi występami grupy w stolicy Chin – artyści z Polski i Ukrainy odwiedzili bowiem Pekin już po raz trzeci, a to dzięki wsparciu Instytutu Adama Mickiewicza, Ambasady RP w Pekinie i miasta Dzierżoniów.
Dagadana to coraz bardziej popularny w Polsce i poza jej granicami zespół muzyczny, który tworzy trójka niezwykle utalentowanych muzyków: Dagmara Gregorowicz, Dana Vynnytska i Mikołaj Pospieszalski. Ich pierwsza płyta „Maleńka" nagrodzona została Fryderykiem w kategorii „muzyka świata", a kolejna „Dlaczego nie" była nominowana w tej samej kategorii. W roku 2011 roku album ten znalazł się na ósmym miejscu brytyjskiej listy w kategorii „muzyka świata".
Mimo młodego wieku tworzących grupę Dagadana artystów i stosunkowo krótkiego czasu działania zespołu, ma on na swoim koncie już ponad 300 koncertów. Tym razem w Pekinie z Dagadaną wystąpili (już po raz drugi) muzycy z Laboratorium Współczesnej Muzyki Mongolskiej „Północ". Co łączy muzyków z tak odległych kultur i jak wygląda współpraca między nimi?
Zapraszamy do lektury wywiadu z członkami zespołu Dagadana i ich chińskimi przyjaciółmi.
P: Ile razy byliście już w Pekinie?
Dagmara Gregorowicz: To już jest nasza trzecia wizyta w Pekinie. Mamy nadzieję, że „do trzech razy sztuka", że tym razem udało nam się podbić serca Chińczyków, więc nasze przyjazdy będą bardziej regularne. Mamy też nadzieję, że nie tylko będziemy częściej przyjeżdżać do Chin, ale – dzięki naszemu nowemu projektowi, we współpracy z chińskimi muzykami - podróżować po całym świecie z polsko-ukraińsko-chińsko-mongolskim repertuarem.
P: Jak Wam się podoba Pekin? Czy uważacie, że zauważalna jest jakaś poprawa jakości powietrza w tym mieście?
Mikołaj Pospieszalski: Widać poprawę – powietrze jest przejrzyste, pogoda świetnie nadaje się do spacerów. Trafiliśmy na dobry czas. Pogoda tu jest tak piękna, jak w Polsce latem.
P: Czy byliście w innych miejscach w Chinach? Które z nich podobało się Wam najbardziej?
Dana Vynnytska: Trzy razy byliśmy w Pekinie, ale odwiedziliśmy także niewielką wioskę, położoną pięć godzin jazdy samochodem od stolicy. Byliśmy tam w lipcu, wystąpiliśmy dla małych dzieci z tej wioski, które uczą się muzyki. Poprowadziliśmy dla nich warsztaty muzyczne. Innych miejsc w Chinach jeszcze nie mieliśmy okazji odwiedzić, ale wiemy, że Chiny są takim ogromnym, pięknym i różnorodnym krajem, że na pewno w każdym ich zakątku można znaleźć coś bardzo interesującego i pięknego. Mamy nadzieję, że ten nowy projekt pozwoli nam spełnić nasze marzenie – odwiedzić inne niż Pekin miejsca w Chinach.
P: Pochodzicie z różnych krajów - jak się spotkaliście i dlaczego zdecydowaliście się wspólnie stworzyć zespół Dagadana?
DG: Spotkaliśmy się na międzynarodowych warsztatach jazzowych w Krakowie. Zaprzyjaźniliśmy się wówczas i, dzięki tej przyjaźni, cały czas pozostawaliśmy w kontakcie. Kiedy Dana dostała stypendium polskiego ministra kultury i przyjechała do Warszawy na pół roku, ja poczułam, że to znak... Powiedziałam jej: „to jest znak, załóżmy zespół!". Na początku byłyśmy duetem: Daga i Dana, stąd „Dagadana", a potem zaprosiłyśmy do zespołu Mikołaja. Później zapraszaliśmy do współpracy różnych perkusistów, do Pekinu przyjechaliśmy z Bartkiem Nazarukiem. Wreszcie zaprosiliśmy do współpracy naszego wspaniałego przyjaciela Song Zhao oraz cudownego Hasibagena, których nazywamy żartobliwie polskimi imionami: Bożydar i Leszek.
DV: My z kolei mamy teraz mongolskie imiona…
DG: ...a czekamy na imiona chińskie. Może nasi czytelnicy będą mieli jakieś propozycje?