Polacy i Chińczycy - wzajemna pomoc i wsparcie
Pani Zhang Ying z Harbinu
Członkowie klubu „Harbińczyka"
Polacy w Harbinie nie tylko byli świadkami zbrodni popełnionych przez faszystów podczas drugiej wojny światowej, brali także aktywny udział w walkach. Szkoda, że ci, którzy przeżyli czas wojny, już nie żyją. Warto by było zaprosić specjalistów i dziennikarzy chińskich, którzy znali lub prowadzili badania historyczne do opowiedzenia nam o tym. Pracownik naukowy Instytutu Badań nad Historią światową Chińskiej Akademii Nauk Społecznych profesor Liu Bangyi mówi:
"W grudniu 1941 roku agresorzy japońscy wtargnęli do Hongkongu. Czterej polscy "Harbińczycy", którzy studiowali w Hongkongu zgłosili się do wojska angielskiego, by walczyć z armią japońską. Dwóch zginęło w obronie Hongkongu, dwaj inni zostali aresztowani i zwolnieni dopiero w 1945 roku po kapitulacji Japonii".
Także Polacy w Harbinie pomagali Chińczykom. Dziennikarz Agencji Prasowej Xinhua Wen Youren i jego żona Shan Xi słyszeli o historii Henryka Kaczana, jednego z założycieli klubu „Harbińczyków" w Polsce.
"Henryk Kaczan wraz z ojcem prowadzili w Harbinie działalność podziemną. Jego ojciec był szewcem, obaj działali głównie na polu informacyjnym i pomagali w organizacji ruchu oporu".
W tamtych trudnych latach Chińczycy i Polacy wzajemnie sobie pomagali i przyjaźnili się. Polacy często udzielali pomocy swoim sąsiadom, za co Chińczycy byli im bardzo wdzięczni. Po 1945 roku życie wciąż było trudne, bywało, że do domów zaglądała bieda, Polacy nie mieli co jeść. Ale wtedy to chińscy sąsiedzi udzielali im pomocy, Polacy byli wzruszeni.
Matka Czajewskiego miała chińskiego służącego, którego bardzo polubiła.
„Moja rodzina zatrudniała chińskiego boya, czyli człowieka do wszystkiego. Boy pracował dla stryja i mamy od 1920 do 1943 roku. Był traktowany jak członek rodziny i nawet nauczył się trochę mówić po polsku. Ten boy zrobił dla niej lodowisko w zimie, uczył jeździć na łyżwach czy potem, jak dostała rower, na rowerze. Można powiedzieć, że on w jakiś sposób zastępował jej matkę".
Polacy w Harbinie żyli w Chinach ponad pół wieku i byli świadkami nie tylko okrutnej historii wojennej, ale także wzajemnej przyjaźni i wnieśli duży wkład w rozwój miasta.
Honorowy mieszkaniec Harbinu, były ambasador Polski w Chinach Tadeusz Chomicki zaznacza: "Niektóre budynki w Harbinie były budowane przez Polaków. W 1905 roku Polacy zbudowali tam pierwszą cukrownię i założyli przedsiębiorstwo tytoniowe Lopato, które istnieje do dzisiaj. Sporządzili także przepis na produkcję kiełbasy znanej marki. Poza tym Polacy w Harbinie wnieśli duży wkład w kształcenie miejscowych robotników".